Blog

Zapewne każdy z nas znalazł się w sytuacji, w której bardzo zazdrościł innemu człowiekowi wyglądu, sukcesu, pieniędzy, dorobku, pozycji społecznej, rodziny, wykształcenia, wybranka czy uznania w rodzinie bądź społeczeństwie. To takie doznanie, które nie tyle ujawnia nasz apetyt na posiadanie wyżej wymienionych dóbr, ale nade wszystko raniąca nasze ego wewnętrzna etykietyzacja o naszej gorszości. Przypomnij sobie, czy powyższa sytuacja napawała się automatycznym brakiem sympatii do osoby posiadającej owe dobra, czy potrafiłeś jednak zainspirować się i samodzielnie zapracować na podobne zasoby. Jeśli jednak znienawidziłeś osobę, która w Twojej ocenie jest ładniejsza, bogatsza czy ma więcej szczęścia, to Twoje ego ma Cię w garści, gdyż z całą mocą wierzysz w swoją gorszość. Jeśli jednak zainspirowałeś się osobą, która posiadała już zasoby, których Ty pragniesz, to podchodzisz mądrze do własnego rozwoju. Nie jesteś ofiarą własnego lękliwego ego, bo dobrze wiesz, że każdy człowiek ma własne piękne zasoby, tylko dotąd nie odważył się ich rozwinąć.

Niewątpliwie najgłębszą potrzebą istoty ludzkiej jest jej prawo do istnienia. Wynika to z faktu, że pochodzimy ze wspólnego źródła, które w swojej esencji jest czystą miłością. Miłość ta na nieskończenie wiele sposobów manifestuje samą siebie, czyli STWÓRCĘ. Dlatego każde odczucie potencjalnego oddzielenia od źródła napawa nas paraliżującym strachem przed unicestwieniem. Pierwszym modelem czystej miłości są nasi rodzice czy opiekunowie. To oni mają przekazać istotę łączności z Bogiem, smak bycia jedną z Jego wielu ziemskich manifestacji. Dlaczego jednak przekazywanie miłości z pokolenia na pokolenie pozostawia tak wiele do życzenia. Skąd tyle cierpienia i deficytów wyniesionych z domów rodzinnych? Skąd rdzenne przekonanie o naszej niewystarczalności i nieustanny przymus udowadniania, że jesteśmy warci miłości?

Przyszła wiosna kalendarzowa, ale czy tchnęła wiosnę w Twoje serce? Może już od dawna czujesz, że potrzebujesz dokonać zmian w swoim życiu, że doszedłeś do muru, że jakość Twojego obecnego życia jest dalece niesatysfakcjonująca. Mimo to czekasz na lepszą pogodę, korzystniejszą sytuację gospodarczą, dziesiątki pomniejszych spraw skutecznie odwracają Twoją uwagę od priorytetu. I choćbyś racjonalizował i zaprzeczał, sam siebie nie oszukasz. Czy czujesz, że jakieś dwie magiczne siły ścierają się w Tobie? Jedna pcha Cię do zmian, a inna zatrzymuje w znanej i bezpiecznej strefie komfortu? Czy człowiek na prawdę musi tyle cierpieć?

Zdaje się, że słowo pasja w obecnych czasach bardziej jest używane do sprzedawania produktów i usług, które mają zapewnić człowiekowi tzw. szczęście, niż rzeczywiście jest realizowana i materializowana przez samego zainteresowanego życiem zgodnym z własną pasją.

Nieodłącznym elementem ruchów ewolucyjnych jest zmiana w gospodarce światowej. Sprzedaż produktów i usług ima się wszystkiego, by zebrać największe żniwo. Zatem używanie chwytliwych haseł sprzedażowych, które snajpersko trafiają w elementarne potrzeby człowieka, nie może pozostać bez odzewu. Może i Ty zastanawiasz się, skąd taka medialna i sprzedażowa nagonka na produkty i usługi przybliżające nas milowymi krokami do szczęścia. Przyjrzyjmy się bliżej faktom, najlepiej Ty sam czytelniku wydedukuj z własnego życia, czy rzeczywiście globalne ruchy gospodarcze mają za priorytet Twoje osobiste szczęście?

Do tego wpisu zainspirowała mnie PASJA Mela Gibsona. Obejrzałam ten piękny film i podjęłam głęboką refleksję na temat: w jaki sposób każda z kluczowych postaci tego dzieła była wierna misji swojej duszy. Niewątpliwie moja uwaga była przykuta do Jezusa i Jego matki, z racji na niedościgniony i święty wzór wierności Bogu. Z Tobą jednak chcę podzielić się własną refleksją, jak można skorzystać z łaski otrzymania takiego niedoścignionego i świętego wzoru wierności we własnym życiu. Wszak tym zdaje się być kochanie siebie.